Gdyby po ziemi chodziło więcej osób o usposobieniu takim jak Kateryna Zelenska, świat byłby lepszy. Tatuatorka wie doskonale, jak wielką moc mają kolory, dlatego wykorzystuje ich siłę w swojej codziennej pracy. Pamiętając własną fascynację plakatówkami, zeszytami z kolorowym papierem i dużymi zestawami kredek, rozumiem, że trudno oprzeć się używaniu najróżniejszych tuszów, gdy uginają się od nich studyjne półki.
Krysia TATTOOFEST MAGAZYN
⠀
Jakiś czas temu postanowiłaś zamieszkać w Warszawie. Co zmotywowało Cię do przeprowadzki?
Wiele lat żyłam i pracowałam na Ukrainie, w moim rodzinnym Zaporożu. Spędziłam osiem lat w jednym z tamtejszych studiów i w końcu zaczęłam odczuwać chęć zmiany – wyrosłam z tego miejsca tak, jak wyrasta się ze starej odzieży, ze swoich nastoletnich myśli i osądów. Zaporoże stało się dla mnie za ciasne, więc zapragnęłam poszerzać swoje horyzonty, zbierać nowe doświadczenia, odwiedzać nieznane mi kraje i poznawać interesujących ludzi. Postanowiłam rozesłać portfolio do kilku studiów tatuażu w Warszawie i poczekać, co się wydarzy. Dlaczego właśnie tam?
Na mój wybór wpłynęło kilka czynników. Po pierwsze i najważniejsze – w tym mieście trudno się nie zakochać. Połączenie starego z nowym pociągało mnie od zawsze. Spacerując po krętych uliczkach Starego Miasta, można poczuć, że podróżujesz w czasie… Ważną rolę odegrały mowa i obyczaje – nasze narody są dość podobne, przez co wszystko jest tutaj łatwe do zrozumienia. Trzeci i ostatni – lecz wcale nie mniej ważny – czynnik to fakt, że dziadek ze strony ojca był Polakiem. Pomyślałam, czemu miałabym nie poznać kraju, w którym żyli moi przodkowie? Gdy tylko otrzymałam zaproszenie od studia Dirty Lust Tattoo Warszawa, od razu wyjechałam do Polski. Pracuję tam do tej pory i jestem wdzięczna losowi za to, że mogłam stać się częścią tego zespołu.
⠀
⠀
Zdecydowałaś się na przyjemną dla oka stylistykę. Można powiedzieć, że Twoje tatuaże budzą same pozytywne odczucia. Skąd wybór takiego właśnie kierunku?
Marzę o pokoju na świecie, a dobre, pozytywne emocje są dla mnie niezwykle ważne – przedłużają życie! No a co może być bardziej pozytywnego od jaskrawych, barwnych tatuaży? Zawsze lubiłam nasycone, żywe kolory, ekspresyjne linie, dynamikę pędzla, spontanicznie powstałe plamy i bryzgi. Poza tym nasycone kolory dłużej zachowują atrakcyjny wygląd i przez lata będą cieszyły tych, którzy je noszą. Inna sprawa, że pracując w swojej ojczyźnie, rzadko konfrontowałam się z taką stylistyką, bardziej popularne były prace realistyczne. Po przyjeździe do Polski postanowiłam spróbować czegoś nowego. Zaryzykowałam zmianę kraju i zmieniłam styl – z obydwu tych decyzji jestem zadowolona.
⠀
⠀⠀⠀
⠀
Tworząc na papierze używasz kredek, flamastrów i farb – czy o czymś zapomniałam?
By wyrazić swoją ekspresję, wykorzystuję wszystkie dostępne mi pomoce i środki – czym ich więcej, tym lepiej! Na liście moich ukochanych są markery Copic, rapidografy, akwarele, kredki, ołówki, farby olejne, tempera, akryl, spreje, tusze kaligraficzne, płynne akwarele Ecoline, długopisy… Jeśli kiedyś się nimi znudzę, lista na pewno się wydłuży. Nie brzydzę się też nowymi technologiami. Całkiem niedawno stałam się szczęśliwą posiadaczką tabletu iPad Pro i do tej pory znajduję się w euforii, testując wszystkie jego możliwości i narzędzia. Żyję nadzieją, że na starość, kiedy moim drżącym rękom nie będzie po drodze z wibracją maszyny, to właśnie ilustracją zarobię na emeryturę na Malediwach :).
Znam się co nieco na retuszu, lubię kolaże i mieszanie mediów, także decoupage, lecz moim faworytem, nie licząc tatuażu akwarelowego, jest fotografia; nie tyle współczesna – cyfrowa, ile ta stara – analogowa. To moja własna maszyna czasu. Uwielbiam zamykać się w ciemni, włączać czerwoną lampę i obserwować, kiedy na papierze, niby z niebytu, zaczynają pojawiać się obrazy, figury dokądś spieszących się ludzi, twarze radosne i smutne, zbulwersowane i uduchowione, zmęczone od domowych, powszednich spraw i uskrzydlone marzeniami. Niemniej przyciągają mnie stare, porzucone domy, promienie słońca, które przez moment prześwietlają trawkę, uważne, smutne oczy sąsiedzkiego psa… Na koniec posłużę się cytatem ojca fotoreportażu, Henri Cartiera-Bressona: „Fotografowanie samo w sobie nie interesuje mnie. Ja chcę tylko uchwycić trwającą minutę część rzeczywistości.”
⠀
Być może się mylę, ale wydaje mi się, że w ostatnim czasie bardziej cenisz sobie siłę konturu.⠀
Nigdy nie byłam zawziętym przeciwnikiem konturu, uważam, że pod pewnymi warunkami w rysunku można łączyć dowolne style i kierunki, najważniejsze by odnaleźć w tym wszystkim harmonię. To właśnie ona w formie, linii, kolorze, plamach, tonach – jeśli będą obecne, gwarantuje sukces. Mój styl nie jest jeszcze do końca uformowany i określony. Znajduję się w ciągłej fazie poszukiwania czegoś nowego, co pomoże mi lepiej się spełniać, co potrafiłoby w stu procentach usatysfakcjonować mojego wewnętrznego artystę i krytyka, a ten jest surowy i wymagający. Myślę, że przede mną jeszcze długa, ciernista droga i wszystkie najlepsze prace.
⠀
⠀
⠀
Na papierze często rysujesz dziewczyny, nie przenosisz ich jednak na skórę, tam królują ptaki, kwiaty i różne czworonogi.
Zawsze pociągało mnie ludzkie piękno, jest tak rozmaite i zmienne, że chce się przedstawiać je znów i znów. Patrząc na moje tatuaże, widać, że nie wszyscy moi klienci podzielają tę miłość. Częściej wolą oglądać na sobie podobizny czworonogich pupili, ptaszków czy rybek. Naturalne jest też to, że dziewczyny nie mogą przejść obojętnie obok motywów kwiatowych – to po prostu niemożliwe! No i dobrze, absolutnie mi to nie przeszkadza.
Myślę, że atrakcyjność naszego fachu polega właśnie na tym, że nigdy nie wiemy, z jakim pomysłem przyjdzie do nas klient i jaką fantazję będziemy ucieleśniać tym razem. Co do zwierząt, miłość do nich przejawiałam już we wczesnym dzieciństwie, nie tylko przelewając ją na papier. Nie było gatunku, który nie żyłby u mnie w domu, mieliśmy zarówno psy, koty, chomiki, myszoskoczki, jak i wrony, gołębie, papugi, węże, myszy, szpaki, nietoperze, burunduki, rozmaite rybki i fretki. Mieszkanie przypominało czasami coś na kształt zoo czy cyrku. Jedno stworzenie przywiozłam wraz ze sobą z Ukrainy i teraz sapie spokojnie obok.
⠀
Lubisz silne i zdecydowane kolory. Czy te przymiotniki w jakikolwiek sposób opisują Ciebie, Twój charakter?
Zapewne lepiej opisaliby mnie ludzie, którzy mnie otaczają. Jestem różna… Przywykłam do tego, że sama rozwiązuję swoje problemy i wydaje mi się, że to uczyniło mnie nieco szorstką. Z drugiej strony jestem jednak dość wrażliwa. Do łez może doprowadzić mnie chociażby widok bezdomnego psa…
⠀
⠀
⠀
Masz listę rzeczy, które chciałabyś osiągnąć na polu zawodowym – kogoś poznać, potatuować gdzieś gościnnie?
О, to takie istotne i aktualne dla mnie pytanie! Chcę, chcę i jeszcze raz chcę! Chcę uczyć się nowych rzeczy. Od każdego można zaczerpnąć coś dla siebie, każdy ma nie tylko swoje triki, ale także swoje malutkie i duże sekrety. Z pewnych przyczyn nie pracowałam jeszcze nigdzie poza Polską, snuję jednak pewne plany. Marzenia są przecież nieszkodliwe. Bardzo chciałabym popracować w Barcelonie, Danii i w Niemczech. Z pewnością odwiedzę kiedyś Szwajcarię, gdzie mieszka mój kuzyn (tatuowanie jest u nas rodzinne). Ma tam swoje własne studio, więc niezłożenie mu wizyty byłoby z mojej strony dużym błędem. Szalenie ciekawe byłoby poznanie artystów takich jak: Pablo Ortiz, Victor Chil, Luka Testadiferro, Marko Pepe, Ben Banzai, Jamie Ris, Ivana, Russem Van Schaiek. Mogłabym wymieniać nazwiska w nieskończoność!
⠀
Nie udało mi się dotrzeć do większej liczby zdjęć Ciebie samej, a ciekawi mnie, jakiego rodzaju tatuaże sama nosisz…
Dobrze ukrywam swoje osobiste życie (śmiech). W porównaniu z innymi tatuatorami jestem czystą księgą z zaledwie paroma ilustracjami. Dwa tatuaże przywiozłam na sobie z ojczyzny, są to celtycki wzór na plecach i indyjskie mehendi na ręce. Dwa kolejne nabyłam już w Polsce, a za ich wykonanie odpowiadają dwie świetne tatuatorki – Iwona Koźlarzewska i Olie Siiz. Obydwa są zrobione w stylu neotradycyjnym i spodziewam się, że to nie ostatnie ozdoby w takim klimacie. (Wybacz mi mamusiu, bardzo Cię lubię, lecz tatuaże lubię też!) W tatuażach, które noszę, chcę widzieć to, co sama staram się w nich przekazać, to znaczy dużo koloru, silne kontrasty i pozytywną energię. Każdego, kto w tej kwestii jest ze mną solidarny, z radością powitam w naszym studiu.
Instagram: @TattooZelenska
Facebook: @TattooZelenska
WhatsApp us